Od 16 marca 2020 z powodu epidemii szkoły i przedszkola na terenie całego kraju zostały zamknięte. Praca edukacyjna przeniosła się na internetowe łącza. Uczniowie, nauczyciele, dyrekcja i rodzice bardzo szybko musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości i w nowych zasadach. Od 25 marca MEN wprowadziło nowe regulacje – dotyczące oceniania i klasyfikowania uczniów na odległość. Jak to ma wyglądać?
Okres zamknięcia szkół i przedszkoli w ramach zapobiegania, przeciwdziałania i zwalczania COVID-19 przedłużono do Świąt Wielkanocnych, czyli do 10 kwietnia. Tym samym niezbędne stały się zmiany prawne, dzięki którym możliwe jest prowadzenie kształcenia na odległość. MEN dookreśliło zasady prowadzenia zdalnego nauczania i stworzyło możliwość oceniania oraz klasyfikowania uczniów. Nowe przepisy będą obowiązywały od 25 marca 2020 r. Na początek warto zaznaczyć, iż za organizację kształcenia na odległość odpowiada dyrektor szkoły. To on jest zobowiązany, aby powiadomić rodziców, w jaki sposób będzie przebiegała praca. Nauczyciele mogą natomiast weryfikować dotychczas stosowany programu nauczania, aby dostosować go do wybranej metody kształcenia na odległość.
Jakie nowe zasady wprowadzono w nauce na odległość?
Nowe rozwiązania i możliwości w nauczaniu zdalnym znalazły się w rozporządzeniu ministra edukacji narodowej z 20 marca 2020 r. w sprawie szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz. 493). Dyrektorzy szkół i przedszkoli, jako odpowiedzialni za organizację kształcenia, będą mieli czas do połowy tygodnia, aby opracować – w porozumieniu z nauczycielami – sposoby realizacji podstawy programowej na odległość.
Niewykluczone, że w wielu szkołach e-learning zostanie ograniczony do wysyłania zadań e-mailem. Nauczyciel nie chcą bowiem udostępniać swoich prywatnych kanałów kontaktowania się. I mają do tego prawo. Problem jest także dostęp do służbowego sprzętu, szybkiego łącza internetowego i oprogramowania antywirusowego niezbędnych do wykonywania systematycznej pracy online. Do tego jednak ministerstwo się nie odniosło. W obecnych zmianach chodzi przede wszystkim o możliwość oceniania postępów w nauce uczniów (wcześniej przepisy do tego nie uprawniały).
Znowelizowane zostało też rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem koronawirusa (Dz.U. poz. 492), wydłużając zamknięcie szkół i przedszkoli do 10 kwietnia. W praktyce – do 14 kwietnia, czyli do końca przerwy świątecznej.
Zmiany w praktyce
MEN podaje, że ponad 90 proc. szkół już teraz prowadzi skutecznie zajęcia na odległość, a portalu ministerialnego (gov.pl/zdalnelekcje) korzysta 1,4 miliona użytkowników. Strona MEN, na której przygotowywane są plany tygodniowe zajęć, zabrane w grupy tematyczne, w pierwszych tygodniach działania miała ponad 22 miliony odsłon. Jednak w przytłaczającej większości działania szkół sprowadzają się do powtarzania materiału i przesyłania zadań przez dziennik elektroniczny. Nauczyciele zwracają uwagę, a niektórzy otwarcie protestują, że nałożono na nich obowiązek nauczania on-line bez wyposażenia w niezbędny do tego sprzęt i narzędzia cyfrowe. Nowe rozporządzenie miałoby to zmienić.
Jednocześnie Ministerstwo Edukacji wychodzi naprzeciw potrzebom, tłumacząc: „Wiemy, że nie każdy nauczyciel jest nauczycielem informatyki i nie wszyscy muszą być ekspertami od komunikacji online. Dlatego wspólnie z NASK przygotowaliśmy proste tutoriale, w których krok po kroku tłumaczymy np. jak założyć grupę na portalu społecznościowym, czy też jak założyć swój kanał na platformie społecznościowej, a później prowadzić na nim swoje lekcje”. Czy to jednak wystarczy?
Rodzice najbardziej obawiali się przy tym, że zostanie wprowadzony obowiązek uczestniczenia w zajęciach online. Dla wielu jest to niewykonalne, ponieważ dostęp do komputerów w domu jest ograniczony – wielu pracuje zdalnie lub posiada kilkoro dzieci. Logistycznie byłoby to nie do wykonania. Takie rozwiązanie nie znalazło się zatem w rozporządzeniu. Minister edukacji, Dariusz Piontkowski, zaapelował ponadto, aby dostosowując się do sytuacji i wymogów edukacyjnych, dyrektorzy i nauczyciele uwzględnili, że rodzice pracują i nie będą mieli czasu ani technicznej możliwości, by pomóc uczniom w kontakcie z nauczycielem. Problem ten dotyka jednak także drugiej strony – nauczycieli, którzy nierzadko również mają rodziny, czyli pracującego zdalnie współmałżonka i dzieci potrzebujące komunikacji ze szkołą.
Oczekiwania vs rzeczywistość
Wszystko zatem wskazuje, że w sposobie prowadzenia lekcji na odległość niewiele się obecnie zmieni, ale pojawią się kolejne problemy. Uczniowie i opiekunowie powinni być jednak przygotowani na to, że już od środy nauczyciele będą mieli podstawę prawną do oceniania stanu wiedzy i wykonania powierzonych zadań. To właśnie umożliwia nowe rozporządzenie, pozostawiając nadal organizację w ręku dyrektora, który najczęściej daje wolną rękę nauczycielom. Przyjęte rozwiązania należy śledzić na kanałach komunikacji szkół lub kontaktując się z nauczycielem. Ci, którzy korzystają z elektronicznych dzienników, pewne narzędzia działania już znają.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaleca też korzystanie ze Zintegrowanej Platformy Edukacyjnej, pod adresem www.epodreczniki.pl. Oferuje ona nauczycielom i uczniom darmowe materiały dydaktyczne. Umożliwia także tworzenie i współtworzenie nowych treści oraz dzielenie się nimi z uczniami, w tym opracowywanie testów sprawdzających. Platforma ministerialna daje też możliwość śledzenia postępów uczniów, a nawet indywidualizację pracy.
Jednocześnie dyrektorzy deklarują, że pracują nad takimi rozwiązaniami, aby nie zasypywać uczniów zadaniami, nie wystawiać zbyt wielu ocen i unikać niedostatecznych. Z kolei, jeśli przerwa potrwa do końca roku, wielu zakłada, że oceny będą takie, jakie wystawiono za pierwszy semestr.