Koreańskie kosmetyki opanowały polskie półki sklepowe. Jeszcze dwa lata temu można było je kupić tylko przez Internet. Obecnie nawet drogerie stacjonarne, takie jak Hebe, Rossmann czy Natura, mają je na stałe w swojej ofercie.
Hitem jest też koreańska pielęgnacja, która opiera się na aż 10 krokach. Wydano również kilka książek opisujących sekrety urody Koreanek, które wydają się mieć idealną cerę. Jednak czy tak jest naprawdę? Czy stosując kosmetyki azjatyckie, można mieć idealną cerę i zachować młodość na dłużej?
Koreanki nie mają idealnej cery
Niestety szklana skóra, którą widzimy na zdjęciach promujących kosmetyki koreańskie, nie jest wynikiem tylko genetyki. Każda skóra wymaga troski, a każda osoba może mieć trądzik, rozszerzone pory czy przebarwienia i zmarszczki.
Różnica polega jednak na tym, że Koreanki od najmłodszych lat używają kosmetyków pielęgnacyjnych, które zapobiegają zbyt szybkiemu starzeniu się skóry. Ponadto mają inną dietę niż Europejczycy, dlatego ich skóra może wyglądać inaczej. Warto też wiedzieć, że korzystanie z usług dermatologów, kosmetologów czy nawet chirurgów plastycznych jest tam powszechne.
Czy trzeba używać 10 kosmetyków naraz?
Bardzo popularna stała się 10-etapowa pielęgnacja cery. Azjatycka pielęgnacja opiera się na zmywaniu twarzy olejem, później produktem na bazie wody, a następnie tonizowaniu jej tonikiem lub tonerem.
Kolejnym krokiem jest esencja, która ma skórę nawodnić. Na nią nakłada się serum, krem pod oczy i krem do twarzy o działaniu nawilżającym. Na krem można nałożyć maseczkę w płachcie, a kolejnym krokiem po jej zdjęciu jest wklepanie w skórę pozostałej esencji.
Końcowym krokiem jest nałożenie maseczki całonocnej. Co kilka dni robi się też peeling, aby złuszczyć martwy naskórek.
Jednak po pierwsze nie musimy opierać swojej pielęgnacji tylko na koreańskich kosmetykach, a po drugie nie musimy mieć aż 10 produktów. Wystarczy dobrze oczyszczać twarz – olej i pianka, co kilka dni zrobić peeling, nakładać tonik i krem nawilżający oraz serum specjalistyczne, jeśli np. mamy trądzik czy chcemy zapobiegać zmarszczkom.
Maseczki można robić z powodzeniem, kiedy skóra tego potrzebuje, a nie codziennie. Kosmetyki do wykonania tych kroków kupimy w polskich drogeriach. Nie brakuje olejów, żeli do mycia, serów czy kremów. Problemem może być jednak zakup esencji czy lotionu – toniku o bardziej żelowej konsystencji. Tutaj wciąż prym wiodą azjatyckie firmy produkujące kosmetyki do pielęgnacji cery.
Koreańska pielęgnacja pomaga w okiełznaniu cery tłustej
Mitem jest, że koreańskie kosmetyki nie nadają się do cery mieszanej, tłustej czy trądzikowej. Wszystkie etapy pielęgnacji oparte są na kosmetykach nawilżających, dlatego może to kolidować z wiedzą, która jest nam wpajana, że cery tłustej nie trzeba nawilżać.
Jest to jeden z największych błędów w pielęgnacji, ponieważ cera tłusta produkuje jeszcze więcej sebum, kiedy nie jest dostatecznie nawilżona. Zatem można powiedzieć, że nawilżanie jej jest sposobem na uregulowanie produkcji sebum.
Koreańskie kosmetyki często oparte są na składnikach regenerujących, przyspieszających gojenie się ran czy stanów zapalnych. Hitem są między innymi wąkrotka azjatycka czy lizat bifidobakterii, który jest probiotykiem i stymuluje regenerację enzymatyczną.
Te dwa składniki można znaleźć w prawie każdym nowym kosmetyku, a co ważniejsze, oba są świetne w walce z trądzikiem czy niedoskonałościami cery.